Kiedy stałam w wejściu do Wielkiej Sali, odwróciłam się i spojrzałam na stół nauczycielski.
Odnosiłam wrażenie, że ktoś mnie obserwuje, że ktoś ciągle patrzy i czeka na najmniejsze moje potknięcie, by móc to potem wykorzystać.
Jednak nikt na mnie nie patrzył. Albo nikt tego nie robił, albo szybko przeniósł wzrok na kogoś lub czegoś innego.
- Idziesz? - spytałam Isabell.
- Tak. Tak.
Wyszłam z nimi na salę wejściową. Długo wspinaliśmy się po schodach. Na ścianach wisiały obrazy. Ich bohaterowie ściągali kapelusze i kłaniali się na powitanie. Co jakiś czas schody, którymi szliśmy zmieniały swoje miejsce.
- Na które wchodzimy piętro? - spytałam Isabell.
- Dopiero na czwarte.
- A ile jeszcze zostało?
- Wchodzimy na siódme piętro. - powiedział Grant i wrócił do rozmowy z chłopakami.
Już nie chciałam nic mówić, że przydałaby się winda czy coś. Nie chciałam narzekać. W ciszy szłam za Krukonami.
W końcu dotarliśmy na ostatnie piętro. Skręciliśmy w korytarz. I na moje nieszczęście weszliśmy na wieżę. Jak mi powiedziałam Isabell była to Wieża Ravenclaw'u.
Wspinaliśmy się po spiralnych schodach. Kiedy pierwsza para pokonała 2 lub 3 stopnie zapalały się kolejne pochodnie. Tak się też działo, kiedy ostatnia para mijała zapaloną pochodnię, która gasła.
Cóż za oszczędność, pomyślałam.
Na schodach zatrzymał nas jakiś profesor.
- Dobry wieczór, profesorze! - powiedzieli chórem Krukoni.
- Dobry wieczór. - odpowiedział im męski głos. - Jest panna Fox z wami?
- Tak, profesorze. - Grant wskazał na mnie.
- Ach tak. Witam cię w Hogwarcie. Tu jest twój plan zajęć. Niestety musisz chodzić z grupą pierwszoklasistów, ponieważ jesteście na tym samym poziomie wiedzy. No chyba, że w jakiś sposób uda ci się zaliczyć parę klas w jednym roku. Ale jeszcze nikomu to się nie udało. - powiedział do mnie mężczyzna.
Przede mną stał karzeł. Przypomniałam sobie, że to on rozmawiał z dyrektorem. A wydawał się mężczyzną o normalnym wzroście.
- Dziękuję. - tylko tyle zdołałam powiedzieć.
Nieczęsto się przecież widzi karła.
- Życzę wam dobrej nocy i nie spóźnijcie się na lekcję. - powiedział i odszedł.
Spojrzałam na Isabell.
- Kto to był? - spytałam.
- To jest nasz opiekun, profesor Flitwick.
- Ups.
- Zdarza się. Poza tym, nikt Ci nie powiedział, kto jest opiekunem domu. Pośpieszmy się, bo nam uciekną!
- Nie znasz drogi?
- Znam, ale nie chcę otwierać drzwi.
- A jaka w nich jest trudność?
- Sama zobaczysz. Chodź.
Pobiegłyśmy w kierunku grupy uczniów. Złapałyśmy ich na ostatnim piętrze.
- Zdążyłyśmy. - odetchnęła Isabell.
Stałyśmy przed wielkimi, drewnianymi drzwiami. Nie było żadnej klamki, ani dziurki do klucza. Była tylko brązowa kołatka w kształcie orła.
Któryś z chłopaków zastukał kołatką.
- Rozwiąż tą zagadkę, jeśli chcesz wejść do środka. - zabrzmiał głos.
- Nie znasz drogi?
- Znam, ale nie chcę otwierać drzwi.
- A jaka w nich jest trudność?
- Sama zobaczysz. Chodź.
Pobiegłyśmy w kierunku grupy uczniów. Złapałyśmy ich na ostatnim piętrze.
- Zdążyłyśmy. - odetchnęła Isabell.
Stałyśmy przed wielkimi, drewnianymi drzwiami. Nie było żadnej klamki, ani dziurki do klucza. Była tylko brązowa kołatka w kształcie orła.
Któryś z chłopaków zastukał kołatką.
- Rozwiąż tą zagadkę, jeśli chcesz wejść do środka. - zabrzmiał głos.
"Najpierw pomyśl o kimś, kto żegna cię czule,
Potem się zastanów, czego ci brakuje,
Gdy mówisz o chłopcu, że kogoś całuje.
Wreszcie dodaj do tego sam końca początek,
Albo koniec początku. Już złapałeś wątek.
Bo gdy to połączysz - już spokojna głowa,
Wyjdzie ci stworzenie, chociaż nie osoba,
Którego byś nigdy nie chciał pocałować."
Potem się zastanów, czego ci brakuje,
Gdy mówisz o chłopcu, że kogoś całuje.
Wreszcie dodaj do tego sam końca początek,
Albo koniec początku. Już złapałeś wątek.
Bo gdy to połączysz - już spokojna głowa,
Wyjdzie ci stworzenie, chociaż nie osoba,
Którego byś nigdy nie chciał pocałować."
- Krukoni, mamy zagadkę. Zaczynamy myślenie. - powiedział owy chłopak.
- Jak się zaczynało? - spytał ktoś.
- Hmm... "Najpierw pomyśl o kimś, kto żegna cię czule..."
- Może tu chodzi o jakieś powiedzenie?
- Nie.. "Bo gdy to połączysz - już spokojna głowa, wyjdzie ci stworzenie, chociaż nie osoba, którego byś nigdy nie chciał pocałować"...
- A może tu chodzi o słowo PA ? - spytałam.
- Hmm.. Może tak..
- "Potem się zastanów, czego ci brakuje, gdy mówisz o chłopcu, że kogoś całuje".
- Kogo chłopiec może całować? No przecież, że JĄ! - zawołała Isabell.
- Mamy połączyć to co nam wyjdzie, tak? No to mamy już PA-JĄ.
- "Wreszcie dodaj do tego sam końca początek, albo koniec początku. Wyjdzie ci stworzenie, chociaż nie osoba, którego byś nigdy nie chciał pocałować." No to załóżmy, że to jest zwierzę. To wtedy będzie PAJĄK.
- Prawidłowa odpowiedź to PAJĄK.
- Zgadza się. - powiedział głos i otworzyły się drzwi.
Weszliśmy do środka. Weszłam do wielkiego pokoju. Byłam w szoku, że w takiej wąskiej wieży zmieści się tak wielkie pomieszczenie.
- Witaj w naszym pokoju wspólnym. - powiedział Grant.
Pokój wspólny był okrągły i obszerny. Na podłodze leżał granatowy dywan z gwieździstym motywem. Podeszłam do ścian. Dotknęłam dłonią materiału, który wisiał na ścianach. Jedwab, pomyślałam. Łukowe okna
przedzielały ściany, które okryte były jedwabnymi tkaninami w kolorze błękitu i brązu. Spojrzałam ku górze. Na suficie migały gwiazdy. Wydawało mi się, że były w ruchu. A może to tylko złudzenie optyczne, ponieważ świeciły? Krukoni rozsiedli się w pokoju wspólnym. Jedni stali przed regałami z książkami, inni siedzieli w fotelach lub na dywanie przed kominkiem. Spojrzałam na marmurowe schody, wiodące na górę. Obok nich była nisza w ścianie, w której stał wysoki posąg kobiety, którą widziałam na witrażu. To na pewno była Rowena Ravenclaw. Posąg, tak jak i schody był wykuty w marmurze.
- Piękny posąg. - powiedziałam do chłopaka, który siedział przy kominku.
- Tak. To Rowena Ravenclaw. - powiedział.
- Tak myślałam.
- Jestem Roger. - podał mi rękę. - Roger Davies.
- Annabeth Fox.
- To my już wszyscy wiemy. - podrapał Behemota po głowie.
Kot zeskoczył z moich ramion i wskoczył na kolana Roger'a.
- Fajny jest. Behemot się nazywa, zgadza się? - zapytał.
- Tak. Fajny z niego kociak.
W ciągu tego jednego wieczora poznałam dużą grupę osób. Oczywiście było parę nieśmiałych osób, ale mi to nie przeszkadzało.
Dowiedziałam się, że jutro zaczynają się zajęcia, ale że najpierw jest śniadanie o 7.30 więc nie muszę tak szybko wstawać.
Przed dwunastą poszłam do swojego dorminatorium, które dzieliłam z jedenastoletnimi dziewczynkami. Ale to nic. Sypialnia była na pierwszym piętrze, więc nie miałam trudności by trafić.
Ubrałam swoją piżamę i wskoczyłam pod kołdrę. Dopiero w takim lekkim stroju poczułam, jak temperatura się ochłodziła. Na szczęście od czego jest kot.
- Beeeheeemoooott... - wyszeptałam.
Kot szybko pojawił się na mojej klatce piersiowej, a jego ogon co jakiś czas (czytaj bardzo często) łaskotał mój nos.
Zignorowałam go. Jak mogłabym krzyczeć na takiego malucha?
Zamknęłam oczy i przywoływałam wszystkie obrazy z dzisiejszego dnia.
Oddalający się rodzice...
Miła pani z pociągu...
Hagrid z lampą naftową...
Hogwart w blasku księżyca...
Profesor McGonagall...
Profesor Dumbledore...
Obrazy pojawiały się w coraz dłuższych odstępach.
Uciekający Behemot...
Isabell, Grant, Roger...
Profesor Flitwick...
Jednak najdłużej ukazał się obraz ciemnego mężczyzny - profesora Snape'a. Jego oczy przewiercały moją duszę. Jednego byłam pewna - bałam się go..
świetnie piszesz ;)
OdpowiedzUsuńciekawy blog ;d
uwielbiam HP ;>
ewaa-farnaa-ef.blogspot.com
Ciekawe, ciekawe ; D Gratuluję wyobraźni ; 3
OdpowiedzUsuńBęde wpadała częściej i zapraszam do mnie - fable--of-dream.com/
Pozdrawiam Mila. ; >
Kocham Harrego Pottera :D
OdpowiedzUsuńSuper opowiadanie, wciągnęłam się :D
Z niecierpliwością czekam na kolejną część :D
P.S. Super blog, obserwuję :D
Zapraszam Cię na mój blog:
http://onlyimagin.blogspot.com/
Jeśli Ci się spodoba, możesz też dodać się do obserwatorów lub skomentować- było by mi bardzo miło ;)
o kurcze, sama to piszesz? świetne to jest! czekam na kolejne kontynuacje i dodaję do obserwowanych! :)
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie ;D
http://opowiadania-by-revolution.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńSama to piszesz ? Jest świetne, ciekawe i interesujące.
Zapraszam na moje opowiadanie : http://you-by-my-side.blogspot.com/
Hej :D
OdpowiedzUsuńPrzepraszam że tak późno komentuje, ale internet odmawia mi współpracy.
Rozdział jak zawsze świetny.
Z niecierpliwością czekam na NN.
Mam nadzieję że będzie jak najszybciej.
Pozdrawiam :*
Och, w końcu się doczekałam! Rozdział jak zawsze świetny. Nie mam do czego się przyczepić. Bardzo podobał mi się opis pokoju wspólnego Ravenclawu. Oby tak dalej!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny,
Lawenda
Podoba mi się twój blog :)Czekam na następny rozdział;p
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
http://one-direction-opowiadanie-i-inne.blog.pl/
http://one-1d-magic-hogwart.blog.pl/
Rozdział cudny jak zawsze :D
OdpowiedzUsuńCieszę się że jest. Jak już wiesz przeczytałam go już dawno ale zapomniałam skomentować więc teraz się poprawiam.
Już nie mogę się doczekać na nowy Rozdział.
To co tworzysz jest niesamowite !!
Pozdrawiam :***
Chciałem o to samo zapytać co reszta,ale sobie daruje. Świetne opowiadanie mimo, że nie przepadam za HP. Nie chciało by mi się czegoś takiego pisać. Kiedyś lubiłem, ale to było dawno ^^.
OdpowiedzUsuńona miała się chyba wrócić po rzeczy - bo w poprzednim rozdziale je gdzieś zostawiła
OdpowiedzUsuń