Nie rozmawialiśmy zbyt wiele przy jedzeniu. Ciągle myślałam o całym dzisiejszym dniu. Szybko skończyłam jeść. Chciałam się dowiedzieć, dlaczego akurat ja?
Wytarłam palce w papierową serwetkę.
- Dziękuję, to było pyszne, mamo. - posłałam jej uśmiech i odeszłam od stołu.
Łukasz właśnie kończył swoje skrzydełko, kiedy rodzice zatrzymali mnie na schodach.
- Poczekaj. Zaraz wszystkiego się dowiesz. - powiedział spokojnie ojciec.
Czyżby czytał mi w myślach? A może głośno myślałam? A kto tam wie. Poszłam do salonu.
Był to niewielki kwadratowy salonik. Na białym suficie lśniły srebrne obudowy lampek. Na czerwonych ścianach gdzieniegdzie wisiały obrazy, które namalowałam. Rodzice kiedy się nie sprzeczali, chwalili się moim talentem.
Podeszłam do mojego ulubionego krajobrazu. Była to piaszczysta plaża. Piaski plaży obmywały fale morza. Gdzieś na brzegu leżała porzucona gałąź, która dawała ciekawy kształt cienia, który wylegiwał się na podłożu. W oddali chowało się zachodzące słońce.
Sama nie wiem, co rodziców tak zachwyciło w tym obrazie. Było takie zwyczajne - przynajmniej jak na mnie.
- Znów oglądasz ten obraz. - zaśmiał się tata.
- Sama nie wiem, czemu on się wam tak podoba. - powiedziałam, wciąż patrząc na obraz. - Jest taki zwyczajny.
- Zawsze mówisz to samo. Spójrz na to z innej strony. Byłaś kiedyś na tej plaży? Nigdy tam nas nie było. - powiedział. - Masz dar tworzenia. Ten obraz jest jak zdjęcie, takie realistyczne.
Skinęłam głową, ale i tak myślałam co innego. Zawsze mówi to samo. Mógłby płytę zmienić.
- Może powiesz mi o tym, że jestem czarownicą. I czemu to wcześniej się nie objawiło? - spytałam, siadając na czarnej sofie.
Ojciec usiadł obok mnie.
- Widzisz, bo... No bo.. - zastanawiał się. - Od czego tu zacząć.
- Najlepiej od początku. - przewróciłam oczami.
Dobrze wiedziałam, że ojcu ten gest nie odpowiada, ale co tam. Lubię go wkurzać. Z resztą kogo nie lubię irytować.
- Ja i twoja matka jesteśmy czarodziejami. Skończyliśmy tą samą szkołę.. Ale co ja tu będę opowiadać tą historię.
Zaraz powie "Idź do matki, ona ci wszystko powie". Nie znosiłam kiedy zaczynał rozmowę a potem się z niej wykręcał.
- Ale skąd wiecie, co się dziś wydarzyło w szkole? - zapytałam.
Ojciec wstał i podszedł do stolika na drugim końcu pokoju.
- To list dla ciebie. - podał mi zamkniętą kopertę. - Stąd wiemy.
Obróciłam żółtawą kopertę w dłoniach. Była bardzo dokładnie zaadresowana.. do mnie.
Panna A. Fox
Pokój na poddaszu
Chaldon Road 7
Fulham
Londyn
Koperta była gruba i ciężka, z żółtawego pergaminu, a adres wypisano szmaragdowozielonym atramentem. Nie było, żadnego znaczka. Kiedy odwróciłam kopertę, zobaczyłam woskową pieczęć z herbem: lew, łabędź, borsuk i wąż dookoła dużej litery H .
HOGWART
SZKOŁA
MAGII I CZARODZIEJSTWA
~~
Dyrektor: ALBUS DUMBLEDORE
(Order Merlina Pierwszej Klasy, Wielki Czar., Gł. Mag,
Najwyższa Szycha, Międzynarodowa Konfed. Czarodziejów)
Szanowna Pani Fox,
Mamy przyjemność poinformować
Panią, że została Pani przyjęta do Szkoły Magii i Czarodziejstwa
Hogwart. Dołączamy listę niezbędnych książek i wyposażenia.
Rok szkolny rozpoczyna się 1 września. W związku z wydarzeniem mającym
miejsce w dniu dzisiejszym, przyjęto Panią w sytuacji wyjątkowej.
Oczekujemy Pani sowy nie później niż 15 września.
Z wyrazami szacunku,
Minerwa McGonagall
Zastępca dyrektora
Musiałam przeczytać parę razy list. Nie mogłam w to uwierzyć. Szkoła dla czarodziejów?
- Tato, ale my nie mamy sowy, prawda? - spytałam niepewnie.
- Przyjęli cię, gratuluję. - uśmiechnął się szeroko.
Potem przypomniał sobie o co go pytałam.
- Ależ oczywiście, że mamy. Każdy rodzina czarodziejów ma swoją sowę. Spójrz tylko.
Ojciec
podszedł do kominka. Nad dębową półką doczepiona była sucha gałąź, a na
niej siedziała wypchana sowa śnieżna. Tata wyciągnął jakiś patyk z
tylnej kieszeni spodni i końcem dotknął czubek głowy zwierzaka, który
zaczął się ruszać.
-
Okłamaliście nas! - niemalże krzyknęłam. - Mówiłeś, że to tylko
zabawka. Czemu nie powiedzieliście mi prawdy? Nie mogłam tego wiedzieć,
że jestem inna niż inni?
- To było dla waszego bezpieczeństwa. - powiedział, głaszcząc palcami sowę.
- A co do listu, do jutra musisz wysłać odpowiedź, czy chcesz się tam uczyć, czy nie. Ja wyrażam zgodę i mama pewnie też.
Świetnie :D
OdpowiedzUsuńMasz talent.
Czekam na C.D. i już nie mogę się doczekać.
Pozdro :D
dziwi mnie tylko to, że przyjęła tą wiadomość tak spokojnie
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa o co chodzi z tym bezpieczeństwem mogli jej powiedzieć byłaby pewniejsza i nie było by takich sytuacji jak w szkole
OdpowiedzUsuń