środa, 26 czerwca 2013
Odcinek 14 part II
Patrzyłam przez okno Nory na zachodzące słońce. Szczerze zazdrościłam jemu. Mogło już odpocząć od pilnowania Anglii. Dla niego dzienna misja już skończona. Dla mnie.. to już inna sprawa. Dla mnie misja dopiero się rozpoczynała.
Noc stała się moją najlepszą przyjaciółką. Była cicha.. Pozwalała mi mówić.. Tylko ona poznała prawdziwą Annabeth Fox. Tylko ona wiedziała, że przez ostatnie noce, kiedy wszyscy zasnęli, puszczam luźno swoje uczucia. Te gromadzone w trakcie dnia. Pilnowane, aby nikt ich nie poznał.
Teraz szalały jak psy spuszczone ze smyczy.
Gorąca kropla spłynęła na zimną, drewnianą podłogę pokoju Percy'ego. Nie była jednak samotna. Co noc pojawiały się jej siostry-bliźniaczki, które kładły się obok niej. Tylko nie liczne łączyły się ze sobą podwajając mój ból.
Tunia...
Tunia...
Annabeth!
Otworzyłam szeroko oczy. Nade mną wisiała głowa Łukasza.
- Co jest? - spytałam przecierając oczy.
- Pani Weasley zrobiła śniadanie. Wszyscy już prawie zjedli. Miałem przyjść cię obudzić.
- Okej.. zaraz zejdę.
Odetchnęłam z ulgą, kiedy zamknął drzwi w podskokach. Patrząc na brata, dopiero po śmierci rodziców doceniłam moje dzieciństwo, które przeminęło. Ta beztroska i radość w oczach. Nie musiał się o nic martwić. To ja miałam to robić za niego i za siebie. Teraz już wiedziałam, jak czuła się moja matka zanim wyszła za ojca Łukasza. Była w podobnym wieku, jak ja teraz, kiedy mnie urodziła. 22-latka z dzieckiem, która sama musiała sobie poradzić, bo facet ją zostawił. Potem przeprowadziła się do Londynu, a tam poznała Lecha. Byłam wtedy mała, miałam może trzy czy cztery lata, dlatego nazywałam go tatą. Matka powiedziała mi to na początku lipca. Uważała, że jestem już wystarczająco duża, żeby to wiedzieć.
Uważam jednak, że miała gorzej ode mnie. Nie byłam sama. Zamieszkałam w Norze i nie musiałam wychowywać niemowlaka. Nigdy nie zauważyłam, żeby mama miała ręce w bliznach.
Odruchowo spojrzałam na swoje.
Na bladych przedramionach błyszczały zaróżowione blizny. Te świeższe miały dodatkowo czerwoną otoczkę, która piekła niemiłosiernie.
Tak... wczoraj zdecydowanie przesadziłam. Musiałam zemdleć od utraty krwi, bo nie pamiętałam, żebym zasypiała. Nie zdążyłam ukryć ran. Przez moment bałam się, że Łukasz mógł je zauważyć. A on ma bardzo długi język. Jednak najbardziej obawiałam się reakcji nie państwa Weasley a George'a.
Jest strasznie nadopiekuńczy, pomyślałam. Ale nie mogłam go za to winić. W pewien sposób kochałam go za to.
Podeszłam do okna. Na parapecie leżała miska z mglistym płynem. Złapałam za gąbkę i zamoczyłam ją w eliksirze, który wspomagał gojenie się ran. W sumie to używałam tylko sekretnego składnika, który zostawiał powłokę przypominający kolor mojej skóry. Robiłam to z dwóch powodów. Po pierwsze, jestem strasznym leniem i nie chciało mi się czekać kilku tygodni, aż cały wywar dojrzeje. A po drugie to chciałam, żeby ból mnie nie opuszczał. Tylko on dawał mi gwarancję, że nie śnię.
Zamyślona dokończyłam poranną toaletę a włosy związałam w luźny kucyk. Już miałam wychodzić, kiedy poślizgnęłam się i runęłam na podłogę. Całą wewnętrzną stronę dłoni miałam zabrudzoną krwią. Z resztą tak wyglądały moje dłonie.
- Chłoszczyć - mruknęłam, a podłoga stała się znowu czysta.
W ciszy zjadłam śniadanie. To znaczy wypiłam herbatę. Zauważyłam, że ostatnio całkiem straciłam apetyt.
Hmm, nie śpię, nie jem.. Czyżby początek anemii? A może to depresja? zamyśliłam się.
- Tunia, chodź do nas... na dwór - dodał, patrząc na mnie.
Złapałam za plasterek sera. Gdy posprzątałam po sobie, wyszłam do ogrodu.
Na dworze było strasznie jasno. Gdy oczy przywykły do wysokiego natężenia światła, zobaczyłam rodzinę Weasley'ów popijała herbatę, uśmiechając się do mnie.
Podeszłam do nich i usiadłam na złączeniu dwóch konarów niskiego drzewa.
- Jak się spało mojej ulubionej rodzinie? - spytałam zaczepnie.
- Bardzo dobrze, Annabeth. Pierwszy raz w tym tygodniu tak dobrze spałam - uśmiechnęła się Molly. - Jak bardzo się zdziwiłam, że ta noc tak szybko minęła.
Och.. Molly, gdybyś wiedziała, że noc nie mija tak szybko, powiedziałam w duchu. Jednak zostawiłam tą uwagę dla siebie.
Każdy po kolei powiedział, że świetnie mu się spało. Tylko Ginny była jakaś markotna. Pewnie tęskniła za Harrym, Hermioną i może trochę mniej za Ronem.
- Nie ma od nich żadnej wiadomości.. - moje pytanie zabrzmiało jak oświadczenie.
Wszyscy potaknęli głowami. Molly chyba najbardziej ich brakowało. Starałam się postawić w jej miejsce, jednak nadal nie przepadałam za Harrym. Ale nie dlatego, że zazdrosna, czy coś, ale sama jego postawa, sposób życia.
- Idziesz z nami do sklepu? - spytał Fred a jego brat spojrzał na mnie wyczekująco.
- Sorki, chłopaki dzisiaj nie.
Chyba nie pogodzili się z moją odmową. Ze spuszczonymi głowami wstali od stołu i ruszyli w kierunku domu. Dobrze wiedziałam, że próbują mnie namówić na litość. Odwróciłam głowę i spojrzałam w kierunku lasu. Przez moment mignęła mi przed oczami ciemny kształt na skraju drzew. Z trudem odwróciłam wzrok, aby pożegnać się z bliźniakami.
____________________________________________
To chyba na tyle. Myślę, że niedługo napiszę część III i zakończę odcinek. Mam małą uwagę: w momencie, gdy Tunia siada na drzewo jest mowa o konarze. Napisałam tak, bo nie mogę sobie teraz przypomnieć jak nazywały się dwie grube gałęzie, które wyrastają z pnia, a potem dzielą się na gałęzie. Wiem, masło maślane. Ostatnio nie mogę się wysłowić.
Mam jeszcze jedną uwagę: chcecie, żebym rozwinęła wątek zamordowania rodziców Fox z punktu widzenia Annabeth? Jeżeli tak, to napiszcie, jeżeli nie... to też napiszcie :P . Liczymy komentarze, ludzie...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Raczej dawaj coś o kolejnym spotkaniu ze Snape'em ;p
OdpowiedzUsuńJak zwykle super odcinek. A wątek zamordowania rodziców Tuni może okazać się ciekawy. Lepszy niż wątek z komarem.
OdpowiedzUsuńFajny rozdział, chociaż krótki. Co do wątku śmierci ... jak dla mnie pisz wszystko, byle jak najwięcej, żebym mogła czytać :D Ciekawe jak to wyglądało ... taki całokształt zdarzenia. Ale Snape'a też chcę. Tak z jego punktu widzenia, jak tam u niego bez Ann ...
OdpowiedzUsuńNo nic, dowiem się jak napiszesz. Czekam. Jak zawsze :D
Paa ... :*
Krótko, ale treściwie :>
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba i czekam na więcej ^^
http://zaczytanakasia.blogspot.com/
dobry pomysł abyś rozwinęła wątek śmierci rozdziałów bohaterki. Mam taką prośbę abyś napisała jeszcze kilka scenek z Anabeth a Snape.
OdpowiedzUsuńO tak, na to czekałam <3 Powracaj, powracaj ! Czekam na tą III część :)
OdpowiedzUsuń