Severus leżał obok mnie na puszystym, białym dywanie. Stwierdziliśmy, że jest wygodniejszy od łóżka. To, że nie widzieliśmy się przez całe wakacje nie było argumentem do seksu.
Leżąc na jego ramieniu, czułam, że uczucia jakby gasły. To nic, że parę chwil temu, powiedział, że jestem dla niego ważna. Już na mnie nie patrzył, nie przytulał mnie. Czułam się nieswojo.
Trzymał swoją rękę na brzuchu. Wykorzystałam sytuację i delikatnym ruchem palców zaczęłam kreślić kółka po wewnętrznej stronie dłoni. Chciałam się upewnić, czy mam rację.
Zerknęłam na jego kamienną twarz. Zawsze reagował na tą pieszczotę uśmiechem albo mocnym "przytulasem". Teraz jednak był na to obojętny. A może i zirytowany?
Nie potrafiłam tego do końca stwierdzić, bo uparcie wpatrywał się w sufit.
Westchnęłam cicho. Jednak to nic nie pomogło. Nadal patrzył na sufit.
Usiadłam nagle i spojrzałam na niego. Przez ułamek sekundy zobaczyłam jak na jego twarzy pokazał się cień zainteresowania, ale znikło równie szybko, jak się pojawiło.
- Sev...
- Mhmmm? - mruknął, wciąż na mnie nie patrząc.
- Widzę, że coś się dzieje. Co cię gryzie?
Nie odpowiedział natychmiast. Widziałam, że bił się z myślami. Coś przede mną ukrywał. Dobrze wiedział, że to widzę. Jednak jego odpowiedź mnie zdziwiła.
- Nie twoja sprawa.
Otworzyłam usta ze zdziwienia. Jeszcze nigdy tak do mnie nie powiedział.
- Słuchaj, jak coś ci nie pasuje, to może od razu wyjdę? Będziesz mógł w samotności oglądać ten durny sufit. Pewnie, że musisz się na patrzeć, bo zapomnisz jak wygląda przez Wielką Salę w Hogwarcie!
Wciąż patrząc mi prosto w oczy, wzruszył ramionami. Wydawało mi się, że na jego ustach zagościł delikatny uśmiech. Ale chyba mi się tylko wydawało.
Odczekałam chwilę, czekając na jego odpowiedź.
Nie chciałam już nic mówić. Wstałam i wzięłam swoje rzeczy. A on się nawet nie ruszył. Fuknęłam wściekła.
Kiedy wychodziłam, nawet nie raczyłam na niego spojrzeć. Zachowałam się tak jak on. Głośno trzasnęłam drzwiami. Przy recepcji powiedziałam, że "Ten pan zapłaci" i pobiegłam w stronę drzwi, za którymi był pub na Pokątnej. Zbiegłam ze schodów, ignorując spojrzenia i szepty czarodziejów w barze. Wybiegłam na ulicę i spojrzałam w stronę sklepu bliźniaków, który był już zamknięty.
Chciałam jak najszybciej opuścić to miejsce. Właśnie się skupiałam na obrazie Nory, kiedy drzwi Dziurawego Kotła gwałtownie otworzyły się.
- Poczekaj! - krzyknął Snape. - Annabeth!
Walczyłam ze sobą, aby na niego nie spojrzeć. Ponownie skupiłam się na Norze. Poczułam uścisk na brzuchu. Odwróciłam się do niego.
- Co chcesz? Sufit cię opuścił? - wyrwałam się z jego ramion.
Był równie zaskoczony jak ja.
- Nie będę z tobą rozmawiać. Miałeś tyle czasu. Nie poszłam, wtedy za tobą, żeby leżeć w ciszy przez dwie godziny! Tak nie można.
- Wiem..
- I co z tego?!
Obraz Severusa rozpłynął się. Poczułam, jakbym przeciskała się przez ciasny otwór wentylacyjny. Strasznie nie znosiłam teleportacji. Ale szybko mogłam się dostać, tam gdzie chciałam. A kiedy otworzyłam oczy, stałam na polanie niedaleko Nory.
Teraz chciałam być tylko tutaj. Moim domem były tylko dwa miejsca - Nora i Hogwart. Hogwart za czasów Dumbledore'a. Dom w Londynie już nie istniał. Dosłownie.
W zeszłym tygodniu wróciłam do Londynu po resztę swoich rzeczy. Jakie spotkało mnie rozczarowanie, gdy stanęłam przed rozrzuconą stertą cegieł, szkła, skrawki materiałów i mnóstwo spalonych papierów. Mojego domu już nie było. Został zburzony.
Trawa pożółkła albo jej wcale nie było. Miejscami widziałam kępki czarnej trawy. To było straszne. Gdyby rodzice to widzieli...
W moich oczach pojawiły się łzy. Usiadłam pod drzewem i ukryłam twarz w dłoniach. Słone kropelki spływały po palcach, dłoniach i nadgarstkach. Tonęły w otwartych ranach na przedramionach. Mimo że były dobrze zamaskowane, ja czułam jak się rozdzierają przy ruchu rękoma. Sól ostro wdzierała się w mięso. Syknęłam cicho, ale nie wytarłam ich.
Ból był moją ostatnią nadzieją.

Łohooo. Będę tu częściej zaglądać, mała :*
OdpowiedzUsuńTak długo się nie widziałyśmy... :c
Naprawdę krótki odcinek jak na ciebie. Naprawdę nie wiesz jak się cieszę, że znowu piszesz. Mam nadzieję, że kolejny kryzys cie niedopadanie. A odcinek jak zwykle genialny.
OdpowiedzUsuńWybacz, że tak późno :(
OdpowiedzUsuńNie mam czasu siedzieć na necie. To jest masakra. Nie mam czasu komentować twojego bloga ani pisać swojego. Mój jak pewnie zauważyłaś umiera. Niestety. Teraz jestem sama w domu to może uda mi się napisać rozdział. Mam co nieco, ale to jeszcze nie jest całość.
Rozdział jak zawsze świetny, ale krótki o czym sama chyba wiesz najlepiej. Już czekam na kolejny odcinek i mam nadzieję, że będzie przynajmniej dwa razy dłuższy :D
Co jeszcze dodać ? Chyba nic. Tyle tylko, że masz się pospieszyć z pisaniem i na pewno skomentuję szybciej niż teraz. To znaczy mam taką nadzieję. I że napiszesz zanim wyjadę. Bo nie wiem jak tam będzie z dostępem do internetu.
Już ci tu nie nudzę. Uciekam i czekam.
Paa :*
zobaczyć swój dom jako ruiny - to musiało być straszne współczuję bohaterce
OdpowiedzUsuń